Jedziemy autem- to nic nowego, ciągle gdzieś jeździmy i zawsze ktoś mówi, że prawdziwe jazdy to dopiero przed nami i dziwnie chichota. Dziś jedziemy na działkę. W planach jest zwiedzanie, sprawdzanie i w zasadzie tyle, bo chociaż słonko całkiem ładnie przygrzewa to jednak dalej nie jest za fajnie, wszędzie biało i ziomowo. Na miejscu okazuje się, że drzewa robią wspaniałą barierę dla wiatru i możemy rozkoszować się prawie wiosenną aurą, co powoduje przypływ apetytu na kiełbaskę z ogniska. Paweł smiga do naszego wiejskiego sklepiku, dziewczyny zbierają w miarę suche drewno, zasadą znaną wszystkim zbieraczom drewna- fajny kijek dla Sweeti, średniofajny dla ogniska. Po kilkudziesięciu minutach płonie ognisko, skwierczy kiełbaska, a Sweeti tańczy swój pierwszy ogniskowy taniec pt. „dawaj kija od kiełbachy- hej”, bo oczywiście ten kij jest najwspanialszy i bezużytecznie sterczy za Pawłem, więc logiczne, że jemu jest kompletnie niepotrzebny.
Prawie walentynkowe pierwsze ognicho na działce – sezon wiosenny czas zacząć!
Uncategorized / niedziela, 13 lutego, 2011