Hubertus Pszczyna 2012, MINIzlot Wisła Wielka, czyli weekend pracy w 48 godzin!


Uncategorized / wtorek, 23 października, 2012

Jeszcze na sierpniowym Zlocie Wyżłów Węgierskich podjęliśmy ze znajomymi decyzję, że koniecznie jesienią należy się spotkać. Nie ma nic lepszego jak utwierdzić się w przekonaniu, że całkiem sfiksowaliśmy w temacie pracy z psem i za krótką chwilę odetchnąć z ulgą, że w tej fiksacji nie jesteśmy sami. W ten oto sposób udało nam się spotkać w ilości ciut mniejszej niż wstępnie zaplanowana, ale też całkiem pokaźnej jak na minizlocik wyżłów. I tym razem nasza srebrzystoszara eminencja była w zdecydowanej mniejszość. Całe szczęście, że dojechała jeszcze ukochana koleżanka Struna to dziewczyny, sztuk dwie, próbowały wspólnie łagodzić reakcje towarzyszących im 4 supersamców: Imbira, Istiego, Etera i Hadżara. Głównym etapem organizacji tego spotkania było zamówienie pogody i wyszło nam to znakomicie. Fala upałów przybyła nieoczekiwanie do Polski właśnie po to żeby dać nam możliwość spędzenia tak intensywnego weekendu. Złe dobrego początki lekko przesunęły nam planowaną godzinę wyjazdu i na miejsce noclegu dotarliśmy w środku nocy z piątku na sobotę, dzięki czemu zdążyliśmy złapać troszkę snu i rankiem udać się na miejsce zbiórki. Wsi spokojna, wsi wesoła przywitała nas srebrzystą rosą na polach, lekko zamglonym horyzontem. Dołożywszy do tego spotkanie znajomych – niektórych nie widzianych ponad rok, możliwość pracy z psem, obserwacji pracy innych psów i ich właścicieli, rozmowy, teoria, studium przypadku spędziliśmy dzień wypełniony po brzegi. A wspólny wieczór, hit wyjazdu w postaci specjalnej kawy, której smak i aromat na długo zapadnie w pamięci wszystkich uczestników to dopełnienie całości. I tak nagle sobota przeszła nam jak z bicza strzelił. Kilka godzin snu i brak problemów z porannym wstaniem bo wiadomo, że niedziela czeka na nas z kolejnymi atrakcjami. Tym razem zamiast przerwy na obiad (i drzemkę) wycieczka do centrum Pszczyny… wspaniała impreza, piękna pogoda, zachwycające miejsce i dobrzy znajomi to przepis na udane niedzielne świętowanie Hubertusa. Bardzo miło nam było gościć w Pszczynie- Dziękujemy serdeczne za taką możliwość. Troszkę mało odświętnie prezentowała się nasza drużyna ściągnięta prosto z pola, więc choć na Hubertusie było pysznie to szybciutko wróciliśmy do naszych zajęć. Słonko postanowiło jednak powolnie nas opuścić co było sygnałem, że kończy się wspaniały weekend pełen przygód. Koncert na rogu w wykonaniu Pana Marka Czecha, ostatni łyk wielkowisłowskiej kawy i w drogę. Pełni energii, zapału do dalszej pracy, ze wspomnieniami na długie zimowe wieczory, przez mocno zamgloną trasę wróciliśmy do domu. Podsumowanie: lepiej z psem poćwiczyć w polu, niźli bąki zbijać w domu… sami nie wiemy kiedy bakcyl został połknięty, wiemy jedno przepadliśmy z kretesem. Teraz nie możemy się doczekać kolejnych spotkań, kolejnych szkoleń z ludźmi pełnymi pasji, którzy chcą dzielić się z nami swoją wiedzą, i z ludźmi którzy tak jak my chłoną tę wiedzę jak gąbki. <a title=”hubertus” href=”https://picasaweb.google.com/105853172148121839715/HubertusPszczyna2012″ target=”_blank”>FOTORELACJA HUBERTUS PSZCZYNA 2012

Dodaj komentarz