Czwarta w nocy, półmrok, przytomności zbiera się na tyle, że Sweeti dżemie na tylnym siedzeniu a my jedziemy, żeby zdążyć na 7 na nasze pierwsze w życiu Próby Polowe. Oczywiście chociaż zakładamy, że to wyjazd instruktarzowo-poznawczy to i tak jest lekki stres… Dość szybko mija bo kilkadziesiąt kilometrów dalej, okazuje się, że przyszła wyczekiwana od ósmego miesiąca życia Sweeti cieczka. Nie ważne, że na wszystkie wyjazdy w ostatnich 2 miesiącach zabieraliśmy cały cieczkowy ekwipunek, a tym razem nie mamy z sobą praktycznie nic. Nie ważne, że teoretycznie przygotowywaliśmy się do pierwszej cieczki czytając i słuchając o wielkich zmianach jakie powinny nadejść w fizyczności naszej suki. Nie ważne, że Madzia zwykle przygotowuje się do wszelkich ewentualności a tym razem mamy ze sobą paczkę chusteczek higienicznych i wodę do picia. Ważne, że w ciemnościach spowijających auto odkrywamy, że cieczka postanowiła właśnie nadejść… Rozdarci emocjonalnie, biliśmy się z myślami dalszą część drogi- wracać do domu, jechać, ale tylko po to, żeby zobaczyć i nie startować. Na miejscu okazuje się, że Brenda- Deep red, z którą spotykamy się często na ringach wystawowych tez cieczkuje od kilku dni. Nieśmiało i nerwowo czekamy na decyzję sędziów czy będziemy dopuszczeni do prób. Dostajemy informacje, że suki mają zostać w autach by nie rozpraszać psów. Uroczyste otwarcie prób polowych, odegrane na rogach myśliwskie hejnały, losowanie numerków startowych i jedziemy na pierwszą próbę- próbę strzału. Sweeti cały czas w samochodzie albo w oddaleniu od grupy, aż się rwie do ustawiających się w kolejce psów. Kilka z nich nie przechodzi tej próby uciekając gdzie pieprz rośnie. Nasza suka na wystrzały reaguje z entuzjazmem i zachęca puszczonego z nią w parze psa do gonitwy po łące, ale nie ma w tym ani krzty strachu co oczywiście przyprawia nas o dumę. Odwołana wraca do nas i znowu trafia do „izolatki”. Jedziemy na pole na którym odbywa się kolejny etap. Jest gorąco, prawie bezwietrznie więc warunki nie nastrajają optymistycznie, ale zakładamy, ze nasz znudzony pies stanie na wysokości zadania bo co jak co, ale pasje to ona ma. Kiedy przychodzi jej kolej wychodzimy w pole, słuchając poleceń sędziego i nasza Sweeti radośnie biegnie i zaznacza jako pierwsza z tej grupy ptaka. Jeszcze chwilę okłada pole i sędzia mówi, że wie już wszystko uzupełniając nasza kartę oceny. Czekamy na zaprzyjaźnione psy: Deep sea Just Weimaraner (wyżeł weimarski krótkowłosy)- dyplom II stopnia, Czeremcheze Snu Nemroda (wyżeł niemiecki krótkowłosy) i ukochanego Etera- Druida z Mesinske hajovny. Im wszystkim idzie przepięknie. Czeremcha i Eter zdobywają dyplom I stopnia… a my dyplom III stopnia co jak na pierwszy raz, stresująca sytuację i świadomość tego ile przed nami jeszcze pracy jest prawdziwym sukcesem- sukcesem na tu i teraz, bo z pewnością będziemy poprawiać w przyszłości ten wynik. Po raz kolejny dochodzimy do wniosku, że nie dość, że praca z psem dostarcza nam nieopisany ogrom radości i nowych doświadczeń to dodatkowo wciąż poznajemy kolejnych wartościowych ludzi z pasją, która łączy nasze losy- to wspaniałe!
Próby Polowe
Uncategorized / sobota, 3 września, 2011